Aktualizacja 28.01.2025
Drodzy Przyjaciele,
dziś chcemy pokazać Wam co nowego u Fenki, suni bez tylnych łapek.
Dzięki Waszej pomocy, udało się zamówić wózek dostosowany do jej potrzeb. Trochę czekaliśmy, ale w końcu sprzęt dotarł i Fenka z każdym spacerem coraz lepiej sobie radzi. Poza tym czuje się bardzo dobrze.
To wszystko Wasza zasługa! Fenka jest pod stałą opiekę weterynaryjną, ma już wózek, który całkowicie odmienia jej codzienność i zmienia jej życie na lepsze.
To wielka radość, kiedy możemy Wam pokazać te piękne efekty gestu Waszych serc.
Z wdzięcznością,
Karolina
Aktualizacja 16.12.2024
Kochani, mamy już wyniki Fenki. Wszystko jest w porządku. Więc bardzo, bardzo się cieszymy!
Po antybiotykach, w badaniu USG pęcherz wygląda na zdrowy zupełnie, a sunia nie wymaga już ręcznego opróżniania. Tak! Wypróżnia się samodzielnie, co jest najważniejsze.
Czujemy ogromną ulgę, że tak dobrze Fenka zareagowała na leczenie.
A to nie koniec dobrych wiadomości – bo dziś lub jutro przyjedzie do nas… wózek!
Gdy uświadamiamy sobie, że nie przeszliście obojętnie obok Fenki, wzruszenie odbiera głos. To dzięki Wam przeszła pełną, konieczną diagnostykę oraz leczenie i umożliwiliście kupno wózka na jej wymiar. Dzięki temu zyska wolność, o której mogła do tej pory jedynie pomarzyć. My się już nie możemy doczekać, kiedy dojedzie, obiecujemy, że gdy tylko dotrze, podzielimy się z Wami fotorelację niezwłocznie.
Dziękujemy Wam z głębi duszy za Waszą wspaniałą pomoc dla Fenki bez nóg.
Z nieustającą wdzięcznością,
Karolina
PS. Załączamy wyniki krwi, dotyczą Fenki oczywiście, w laboratorium wkradła się literówka
Fenka bez nóg zbiera na wózek
Nie wiem, czy ktoś z Was kiedyś czuł, że coś w środku gaśnie. Ja czułam to każdego dnia. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałam siłę wstać, pobiec, poczuć wiatr na pysku. To było dawno, w innym życiu, kiedy miałam nogi, kiedy miałam nadzieję. Ale potem wszystko się skończyło.
Moje wspomnienia są jak rozbite kawałki szkła. Pamiętam ból – taki, który nie pozwala zasnąć, i taki, który nie pozwala się obudzić, bo każdy oddech jest cięższy od poprzedniego. Pamiętam zimno, które wdzierało się we mnie, jakby chciało zabrać to, co zostało z mojego życia. Nie miałam siły, by walczyć. Próbowałam się podnosić, czołgać, ale za każdym razem upadałam. Moje nogi nie chciały mnie słuchać. Czułam się tak, jakbym przestała być psem, jakby świat postanowił mnie wymazać.
A potem był strach – strach, że nikt mnie nie znajdzie, że nikt nie zobaczy tej odrobiny życia, która we mnie została. Że po prostu zniknę, jakby mnie nigdy nie było.
Ale ktoś mnie zobaczył. Kiedy podnieśli mnie z ziemi, poczułam coś dziwnego – jakby ich dotyk mówił, że jestem warta więcej, niż myślałam. Wzięli mnie na ręce, delikatnie, z troską, której nie pamiętam z mojego życia. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że wszystko może się zmienić. Że ja mogę się zmienić.
Nazwali mnie Fenka. Powiedzieli, że to imię dla kogoś wyjątkowego – jak lisek pustynny, który pomimo trudnych warunków zawsze potrafi przetrwać. Ktoś, kto jest niewielki, kruchy, ale silny, bo życie go do tego zmusiło. Powiedzieli, że widzą we mnie tę samą odwagę i determinację.
Teraz jestem tutaj, w miejscu, gdzie jest ciepło i bezpiecznie. Są ludzie, którzy głaszczą mnie z czułością i mówią, że wszystko będzie dobrze. Ale moje ciało nadal mnie zawodzi. Nie mam nóg, a teraz dzieje się coś złego – oddaję krwisty mocz. Mówią, że muszę przejść badania, by dowiedzieć się, co mi jest. Ale mówią też coś innego – że jeśli się uda, mogę dostać wózek, na którym będę mogła znów biegać. Znów poczuć wiatr na pysku, tak jak w tych dawnych, zamglonych wspomnieniach.
Marzę o tym. Marzę, by moje życie było normalne, nawet jeśli wygląda inaczej niż kiedyś. Chciałabym mieć też śpiworek, dzięki któremu będę mogła łatwiej się przesuwać w domu, i pampersy, żeby moim opiekunom było, choć odrobinę łatwiej. Chciałabym widzieć w ich oczach radość, że mnie mają, a nie troskę, że jestem ciężarem.
Patrzą mi w oczy i mówią, że jestem dzielna. Że w moim spojrzeniu jest nadzieja. Ale ja wiem, że ta nadzieja jest dzięki nim. Dzięki ich wierze we mnie.
Nie mogę ich zawieść. Dlatego proszę Ciebie, człowieka, który to czyta – pomóż mi. Pomóż mi znów poczuć, że jestem psem, że mogę być szczęśliwa, biegać, merdać ogonem, patrzeć na świat z ufnością.
Fenki – takie jak ja – nigdy się nie poddają. Ale ja potrzebuję Twojej pomocy, żeby dalej walczyć.
Potrzebujemy środków na pilne badania i diagnostykę, które pozwolą zrozumieć, co dzieje się z moim organizmem. Dlaczego leci mi krew z moczem i na wyleczenie. Musi być zrobiona krew, mocz, USG i RTG. Pilnie musi zostać wdrożone leczenie. Potrzebuję odpowiedniej karmy, suplementów. Moi opiekunowie boją się o moje zdrowie i życie. Marzę o wózku, który pozwoli mi biegać, i o śpiworku, dzięki któremu będę mogła swobodniej poruszać się w domu. Ale to ogromne koszty. Specjalny wózeczek ze śpiworkiem dla takich piesków jak ja robi się na zamówienie. Kosztuje to ponad 4000 zł. Potrzebne są również pampersy, których zużywam bardzo dużo.